niedziela, 27 kwietnia 2014

Klimatu rezydent.... recenzja Vienio- Etos 2

W zasadzie nie ma tygodnia bez nowości na polskiej scenie. Ten Typ Mes, Bonson z Matkiem, Roman Bosski, Małach i Rufuz, Chada, wcześniej głośnie zapowiadany album duetu O.S.T.R. i Marco Polo… co kto lubi. Powierzchowne sprawdzanie wszystkie co wychodzi może przysporzyć czkawki hiphopowej. Bo ile można słuchać mniej lub bardziej niewyrazistego rapu. Ten Typ Dres nie zawiódł, reszta nie zaciekawiła na dłużej lub kompletnie zmęczyła na dzień dobry (poza Bosskim który pozytywnie zaskoczył). Ostatnia nowość miała być miłym przerywnikiem w gąszczu nudnej troposfery rodzimego rapu. I choć album pozostawia co nieco do życzenia  to niespełna godzina pojedynczego odsłuchu, a było ich już kilkadziesiąt to klimat starej szkoły z pod znaku dobrego smaku.
            Różnym drogami kroczom członkowie Molesty. Włodi świetnymi featami narobił smaku na trzeci legal. „Wszystko z dymem” może wyskoczył no czoło peletonu jeśli wysoka forma z Pariasów zostanie utrzymana,  na co wskazuje promo singiel na beatcie od Evidenca. Pelson szykuje nową EP-kę, a  po ostatniej zostały stosunkowo pozytywne odczucia. Trzeci z aktualnego składu Molesty- Vienio, sprawia wrażenie najaktywniejszego. Pierwszy „Etos”  klimatem rekompensował wszystkie słabe strony Vienia. Profil pokoleń vol.1- jak dla mnie najlepsze wydawnictwo jakie zostało wydane przez tego typa. Żadnego kawałka nie zepsuł a kilka numerów zyskało drugi żywot w zupełnie nowych realiach. Szkoda, że krążek nie osiągnął należytego szumu.  
            Nie da się ukryć, że Vienio to MC który ma swoje słabsze strony. Flow które nie zaskoczy, przyspieszeń brak. Być może jest coś w tym, że i nawijka sama w sobie jest toporna jak na obecne możliwości polskich raperów. Ale nie o technikę tu chodzi, skillsy jednak są. Jak na poprzednich wydawnictwach i płytach Molesty, tutaj chodzi przede wszystkim o klimat. Klimat który tak ciężko znaleźć. Albo ktoś przekombinuje z koncepcją krążka, albo męczy mrokiem, kopiuje sprawdzone motywy zza wielkiej wody czy też po raz kolejny serwuje ten sam materiał w inny skafandrze skrojonych beatów. 
            Produkcje trueschoolem emanujące nie brzmią zbyt wiarygodnie w przypadku młodych MC. Na linijkach graczy ze starej szkoły często budzą zarzut braku progresu i podawania „podgrzewanego kotleta”. Lecz dużo gorszym grzechem byłoby zakładanie nowych butów do starego dresu. W tym przypadku Vienio utrzymuje status quo. Nic na siłę, wbrew oklepanej modzie która zalała rodzimą scenę.
            „Etos 2” tak jak w przypadku „jedynki” to zastęp dobrych kompanów Vienia. W zasadzie mamy kawałki z gościnnymi featami. Tam gdzie gospodarz samodzielnie bierze ciężar wykonania na barki jednak źle nie jest. Wprawdzie takich momentów jest niewiele  bo zaledwie dwa. „Rap gra 2” dzięki wstawką z głosem chłopca „odmładza” kawałek. Niczym biblijne proroctwa w refrenie smakują lekko naiwnie przez mniej intrygujące zwrotki. Na szczęście kawałek w całości brzmi ciekawie, spora w tym zasługa dynamicznego beatu.
            Ogólnie rzecz ujmując, produkcje na tej płycie to najmocniejsza strona. „HH karawana” z orientalnymi dźwiękami i kolejnym szybko wpadającym w głowę refrenem. Nawijka bliska ostatnich produkcji Molesty z tym wyjątkiem, że kompani z ekipy pozostają jedynie w follow up`ie- wszystko z dymem. Pierwszy poza intro numer na płycie z gościnnym udziałem Zeusa to kolejny duch Ewenementu, nie tylko z powodu Włodi`ego w tle. Sprawna zwrotka reprezentanta lebelu „Jednego Milion” i niestety bardzo prosta zwrotka samego gospodarza. Mocno przewidywalna, oparta na wręcz łopatologicznych rymach przez co dobry beat nie został wykorzystany. Dużo lepiej autorowi „Etosu 2” poszedł kolejny kawałek. Co prawda tematyka kawałka pewnie miała wpływ na sprawniejsze poruszanie się po dźwiękach. Trueschoolowy beat i natura skate`a to niezła para i wreszcie Vienio w wersji ADHD z dalekim od „grzecznego” tembru głosu poczuł się jak ryba w wodzie. Także numer „Wszystko jest w ruchu” z dobrymi ziomkami czyli duetem Kosi i Łysol to ewidentny dowód w jakich klimatach członek Molesty czuje się najlepiej. Wśród dobrych znajomych na produkcji która szybko doprowadza do bujania głowy, z linijkami prostymi ale nie banalnymi. Ciężko stwierdzić kto w tym numerze wypadł najlepiej. Mimo wszystko, to Vienio swoją zwrotką i wreszcie szybszym flow zapada najdłużej w pamięci. Sam beat autorstwa Pereła zdecydowanie najlepszy na całym krążku.
            Luźne wersy w kawałku „Nie zabijaj dziecka które we mnie siedzi” z udziałem Sokoła brzmią bardzo przyjemnie. Od strony muzycznej numer brzmiący jakby ręka DJ-a Premiera maczała w nim ręce. „Na przekrój wszystkim dzieciakiem będę, więc nie blokuj mnie kilko wiek jesteś. Tuta słuchać wokół Moleste. (…) Tu na tych beatach bawię się jak dzieciak i mam uczucie jakby uciekał i mogę uciec zawsze w dźwięki tajemne” – po raz kolejny gospodarzy płyty nie przybiera pozy filozofa a`la raper obserwator który zapomniał jak rap zaraził go i był przede wszystkim dziecięcą zabawką.
            Najlepszy na płycie numer- „Zabierz mnie do miejsc” to zarazem jeden z większych błędów gospodarza. Nie da się nie zauważyć zdecydowanie wyższej formy szefa Alkopoligamia, który tak jak na swym nowym legalu- „Trzeba było zostać dresiarzem” tak i tu nie ma sobie równych. Numer o klimacie na tyle uniwersalny, że w każdemu stworzy w głowie bliskie obrazy. Klawisze, lekki i spokojny Mes, dużo emocji. Co prawda numer o zbliżonej tematyce jest całkiem sporo ale i ten potrafi porwać. „Sen o Warszawie 2”? Na pewno nie, bardziej „Muzyka miasta” w wykonaniu dojrzałych i okrzesanych raperów.  Ostatni kawałek na płycie nie licząc outro z featem od Mr Borman`a mógłby znaleźć się na poprzednim albumie- Profil pokoleń vol.1. Klimat zdecydowanie odstający od reszty, nieco sprowadzający na koniec słuchacza na ziemię. Następca „Nowych bloków” czyli- „Samotny człowiek” przygnębi ale nie zmęczy. Osadzony w ciężkim brzmieniu nocnych marków z kolejnymi socjologicznymi obserwacjami. Co zresztą zawsze było domeną rapu reprezentantów Molesty. Pewnie znajdzie się wiele słuchaczy którzy grupie z warszawskiego Ursynowa zarzucą słabości techniczne oraz zawieszenie w tematyce. Ale nigdy w ich tekstach nie było tanich truizmów które tak skaziły polską scenę.
            Walka o kulturę w jednym dywizjonie z Biszem, Miuoshem oraz Czibą jak całość buja w refrenie. Zwrotka Bisza ze smukłymi linijkami wybija się w sposób szczególny. Choć członka B.O.K. stać na lepsze wersy, mimo wszystko w cały kawałku byłby najbardziej charakterystyczny. „Mesydż” nagrane wspólnie z holenderskim MC- Mystic Xperienz w przeciwieństwie do poprzednich numerów nie ma aż tak chwytliwego refrenu co kładzie nacisk koncentracji na zwrotkach. I znów nawijka może nie powala na kolana choć  sam tekst prowokuje powrót do odsłuchu.
            Pewnie „Etos 2” nie zagości w czołówkach podsumowania polskiego hip-hopu w roku 2014. I częściej w odbiorniku kręcić się będzie CD jakiegoś świeżego typa bądź przedstawiciela mainstreamu z USA. Mimo wszystko, „Etos 2” tak jak w przypadku pierwszej części wracać będzie. Dlaczego? Po primo, jest klimat który wręcz cofa o kilka lat. Nie jest to Molesta z czasów „Nigdy nie mów nigdy” czy też wcześniejszych albumów. Jest to klimat dobrego oldschoolu widziany oczyma dojrzałego człowieka który nie zapomniał gdzie kopał piłkę na osiedlu. Z drugiej strony, Vienio ciągle mówi do nas o rzeczach dla niego istotny. Uliczny wydźwięk wciąż jest obecny i jest to wiarygodne bo dzięki Bogu stare, sprawdzone sposoby na zwrócenie uwagi słuchacza jak jechanie po niebieskiej instytucji zajmującej się „przestrzeganiem prawa” bądź inne prawilne „sztuczki” w rapie typa w okolicach 40-tki nie przystoją. Poza klimatem który jest na tej płycie w dużej mierze za sprawą świetnych produkcji Perła. Swoje „trzy grosze” w udanym wehikule czasu dorzucili także The Returners. Warstwa muzyczna jest spójna i mimo trueschoolowego brzmienia bardzo świeża. Scratche trafiają we właściwym momencie, a wokale świetnie wiążą się z dzwiękami.
 Co ważne, Vienio dał słuchaczom kontynuację krążka która nie sprawia wrażenia echa wczorajszego dnia. Materiał spójny co akurat jest tutaj atutem, eksperymenty z innymi gatunkami które dla Vienia kończyły się z różnym skutkiem na szczęście „Etos`a 2” nie sięgały. Niestety słabych stron ten album ma kilka…  Monotonne  flow, znane słuchaczom do cna, schematyczna nawijka oparta na prostych rymach, łatwych do przewidzenia. Metafor dających wysiłek do rozumki również brak. Zresztą rap Vienia znany jest od dawna. Więc nie ma sensu teraz czepiać się tego czy tamtego. Jeśli już jednak jesteśmy przy słabych stronach  to warto odnotować, że jako gospodarz płyty nie zdołał się jak w 100% obrobić. W szczególności wspólny numer z Mesem pokazał ogromne różnice w obecnej formie obu warszawiaków. Także Zeus  bardziej wpadł w pamięć lepiej wykorzystując ciekawy beat.
Choć goście okazali się bardziej wyraziści to jednak członek Molesty swego albumu nie przegrał. „Etos 2” zjada poprzednika? Ciężko stwierdzić. Do jedynki wracałe, do dwójki pewnie też wracać będę. Przyziemny rap, bez mody ślepo kopiowanej nijak mającej się z polskim rapem, rap który swym klimatem zwróci uwagę zatwardziałych newschooli. Wartę sprawdzenia podczas majowego lenistwa. 

 Ocena: 6,5/10 
             krzywa krooopa


3 komentarze:

  1. "W zasadzie nie ma tygodnia bez nowości na polskiej scenie".... jakie prawdziwe! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Album dopiero trafi do sprawdzenia, ze względu na okazałą ilość produkcji i fakt, że pierwszym "Etosem" zraziłem się dość mocno.

    Tak na marginesie, okładka mistrz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a spora garść nowości dopiero nadchodzi. Kodex 5, TDF, Eldo... maj będzie ciekawy.

      Usuń