Boom! I mamy kolejną
odsłonę akcji magazyny XXL w postaci- Freshman 2014. Zapewne skład tegorocznej
edycji da słuchaczom masę dobrego rapu oraz rozczarowań o których z czasem
będziemy opisywać za pomocą słowa- rozczarowanie. Za nim jednak raperzy którzy w
tym roku dostąpili zaszczytu promocji magazynu XXL dadzą nam możliwość do
wysunięcia klarownych opinii (zawsze subiektywnych) warto przyglądnąć się
dokonaniom ich kolegom z poprzednich lat.
Przez poprzednich sześć edycji
przewinęła się 60-ątka raperów. Całkiem sporo, tym bardziej gdy rap zza wielką
wodą w ostatnich latach oferował nam coraz bardziej nijakich MC. Osobiście
najbardziej cenię skład z roku 2011-ego, choć i w tej edycji nie zabrakło
kolesi co rozczarowało.
Tegoroczna edycja to 12-stu nie
10-ciu MC. Absolutna dominacja czarnoskórych raperów, którzy pokazują w którą
stronę zmierza rap z USA w obecnej chwili. A więc Freshmanami magazynu XXL w
tym roku są: Chance The Rapper, Rich Homie Quan, Isaiah Rashad, Ty
Dolla $ign, Lil Durk, Kevin Gates, Troy Ave, Vic Mensa, Lil Bibby, Jon Connor,
August Alsina oraz wybór czytelników- Jarren Benton. Osobiście zaskoczony
jestem brakiem w stawce takich gości jak: 100s, raperki Rapsody, reprezentanta
MMG oraz autora świetnego materiału Honest
Cowboy czyli- Stalley`a, współtwórcy stylu A$AP ROCKY`ego-
SpaceGhostPurrp`a oraz Bishop`a. Mimo zaskoczeń wybory większych, negatywnych
emocji nie przyniosły. Są pewniacy jak: Chance The Rapper zwany Kendrickiem
Lamarem Chicago, czy też, szybko wpadający z głowę Vic Mensa, Ty Dolla $ign.
Sam wybór do amerykańskich młodych wilków nie
jest sądem czy ktoś ma skillsy na miarę rapera który mógłby wydawać materiał
szerzej niż lokalna scena. Nie gwarantuje również dłużej obecności na szerokiej
scenie a tym bardziej zasłużonych propsów. Według obiegowej opinii Papoose jest
największy przegranym Freshmanów. Akurat nad tym typem nie ma co się pastwić i
rozpisywać nad czym co każdy słuchacz rapu dobrze wie. Mac Miller- który fame
osiągnął duży jest dla mnie przykładem słabości obecnej sceny. Być może się nie
znam, ale gość gnębi wręcz przeciętnością. French Montana poza dobrym nosem do
beatów niczym innym zachęcić nie może. Stylówki gości jak Kid Cudi lub B.O.B.
kompletnie odpychają. Gust rzecz ludzka. Także i Future bardziej jawi mi się
jako specjalista od featów niż sam raper, a protegowany Kanye West`a czyli
ubiegłoroczny Freshman- Chief Keef który zdecydowanie za wcześniej wpadł do tej
grupy, bo akurat z niego ludzie jeszcze będą.
Na szczęście co najmniej przyzwoici raperzy
zdecydowanie przewyższają historię Freshmanów. Kendrick Lamar- samozwańczy król
Wielkiego Jabłka, zwrotką z kawałka „Control” niektórych zbił z tropu, innych
kompletnie rozbawił. Masa dissów, ale pochwał. Na pewno charyzmy i odwagi
reprezentantowi TDE odmówić nie można. Album Good kid, M.A.A.D. City to jeden z
najlepszych albumów dekady. A obecna forma Lamara na gościnnych zwrotkach
pokazuje, że wysoka pozycja w rap grze
jest w pełni zasłużona!
ScHoolboy Q- kolejny reprezentant
wytwórni TDE który całkiem długo pracował na swoją pozycję. Wciąż nie opadł
kurz na propsach za Oxymoron. W pełni zasłużone! Raper z Los Angeles wprawdzie
sceny nie zmiecie w przyszłości ale może stać się nową twarzą West coastu. Macklemore
osądzany
od czci przez wielu trueschoolowców narobił najwięcej szumu w branży muzycznej.
Cztery statuetki Grammy, słynny już sms do Kendrick`a Lamara za którego dostało
mu się od Drake`a. Grube bangery jak Can`t Hold Us lub Thirft shop to coś więcej
niż kawałki skupiające uwagę większego grona niż przeciętny słuchacz rapu.
Skillsy swe potwierdził krążkiem The Heist. Sam nie zgadzam się z wieloma
elementami światopoglądu sympatycznego rudzielca z Seatlle, ale w jego rapie
wiarygodności, brak spiny, ucho do chwytliwych numerów i co najważniejsze
świetna, świeża nawijka!
„Nowy Snoop Dogg” a więc Wiz Khalifa nigdy nie był dla mnie
gościem którego można słuchać codziennie. Jednak przy słonecznej pogodzie jaka
raczy nas w tej chwili raper z Pittsburgha brzmi bardzo wyjątkowo. Może i jego
stylówka jest często bardzo monotonna, i raczej na swych projektach nie
zaskoczy czymś na tyle świeżym by zaskoczyć całą scenę to jednak palony rap
zawsze bardziej miał swoje spore grono słuchaczy. Jedyna jak dotąd rapera i to
w dodatku spoza USA czylu Iggy Azaela. Technicznie co najmniej
poprawna, flow bardzo ciekawe, a głos zdecydowanie odróżniający od
czarnoskórych raperek (z wiadomych względów). Krążka The New Classic jeszcze
nie sprawdziłem, poprzednie wydawnictwa jednak zaintrygowały, oby jednak nie
szła drogą zdolnych młodych białych co za rap się wzięli i nie zabrała się za
popowe klimaty marnujące duży potencjał jaki niewątpliwie tkwi w tej
Australijskiej raperce. Ulubieniec VNM-a czyli J. Cole zwany często „nowym Nas-em”
po raz kolejny dał słuchaczom dobry materiał czyli krążek Born Sinner. Jednak
„Urodzonemu grzesznikowi” ciągle czegoś brakuje. Niby drugi legal jak i sam
debiut daje duży powiew świeżości na scenie to jednak żadnego z tych krążków
mianem klasyka bym nie nazwał. Potencjał bardzo duży, być może talent na miarę
Kendricka Lamara… oby czas przyniósł album który potwierdzi pokładane nadzieje
wielu słuchaczy w tym raperze. Swoją drogą, z J.Colem jest na FC Liverpool niby
już u celu, niby wita się z gąskom a jednak jest daleko od niej.
Po Ab-soul spodziewałem się dużo
więcej. Może to nadmiar na scenie raperów dobrych ale zbyt wtórnych? Jednak wszystko
przed nim i być może nawiąże do sukcesów kolegów z labetu. Podobnie sprawa
wygląda z Jay Rock`em który potrafi pokazać się z dobrej strony na
gościnnych kawałkach. Oby i forma się ustabilizowała, a scena będzie bogatsza o
kolejnego mocnego kota z TDE. Pochodzący z Clevlend Machine Gun Kelly narobił niezłego hałasu
swoimi projektami, w szczególności ostatni mixtape- Black flag nakręciły falę oczekiwań. Techniczny monster z prędkością flow która mogłaby zabić nie
jednego MC. Niezmiernie płody w kozackie numery i cholernie równy w swych
dokonaniach. Czas należy do MGK i na pewno nie rozczaruje stanu Ohio jak LeBron
James.
Nieco
rozczarowujący w ostatnim czasie Kid Ink wciąż brzmi jak wcielenie
Nelly`ego XXI wieku. My Own Land razi
monotonią i nijakością, a gdyby nie bonus tracki w postaci kawałków z EP-ki Almost Home materiał byłby wręcz asłuchalny.
Mający sympatię do lekkich beatów i podśpiewanych refrenów raczej nie wybije
się ze swojej stylistyki. Kalifornijski rap, dobrze wpadający w ucho co „jaj
nie urwie”, ale może umilić czas podczas słonecznego chilloutu przy dobrym piwie.
Raper zagadka czyli- Lupe Fiasco najpierw mocno wszedł na
scenę z kultowym już debiutanckim krążkiem Lupe
Fiasco`s Food & Liquor by potem rozmienić się na drobne. Ostatni okres
w przypadku tego gościa wygląda jakby szukał na nowo swego miejsca na scenie.
Społecznie zawsze mocno uwikłany i trafiający w sedno tak, że trudno obojętnie przejść
obok jego linijek.
Jeden z nielicznych MC który powoduje, że
czekanie na album potrafi spowodować nie przespane noce. Big K.I.R.T. który na swoim koncie ma już pięć
albumów w tym roku uraczy nas szóstym krążkiem. Cadillactica
a raczej trailer zapowiadający ten
krążek mocno zaintrygował. Reprezentant Def Jam, pochodzący z Missisipi
niebywale utalentowany producent i raper który potrafi przesycić w swych
tekstach masę emocji, obdarzony wyrazistym flow. Tydzień z jego nowymi numerami
pokazał wciąż wysoką formę. Zresztą z nią to w przypadku tego gościa zawsze
było wysoko i równo- może jednak trochę za równo i trochę za nudno? Kolejny typ
z Kalifornii czyli YG wygrany do
Freshmanów 3 lata temu kazał słuchaczom długo czekać na prawdziwe wejście
smoka. Album My Krazy Life został
już nazwany mianem nowego The Chronic.
Jak przyznaje sam zainteresowany, nie trudno w obecnych czasach nagrać klasyka.
Może jest w tym sporo pychy lub marketingowe kombinatorstwa. Jednak sama muzyka
w jego wypadku wypada dobrze. Bangery które zwracają uwagę, wyrazistość która
mimo zacnych gości na albumie pokazała, kto jest gospodarzem albumu. Warto
czekać na kolejne projekty tego rapera. Inny ciekawy MC czyli Yelawolf z brudnym flow jak jego „chora”
osobowość zawsze intryguje. Choć nie zawsze wykorzystywane jest w pełni. A
szkoda.
Hopsin zwany czarnym Eminemem. Daleko mu do
kserokopii Shady`ego- naszczęście. Koleś który nie boi się niczego i nikogo.
Nie tak dawno rzucił „kamień” w stronę między innymi Kendrick`a Lamara oraz
Kanye Westa. Bezkompromisowy, horror rap wręcz wbijający na się do wyobraźni. Danny Brown człowiek który jest jak
jego fryzura, a więc totalnie nie wpisująca się w jakiekolwiek szablony. Dobrze
czuje się w newschoolowych klimatach. Rapowy kurczak pokazuje, że skillsy plus oryginalne
podejście do muzyki w hip-hopie zawsze się obroni. Action Bronson czyli kucharz który potrafi zamieszać nie tylko w
garnku. Uczestnik tegorocznego Hip-hop Kempu
w brudnej stylistyce czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Stać go
na wiele. Oby pokazał to notując progres w najbliższym czasie.
Joey Bada$$ -młody, głodny fame`u. Brzmi jakby był urodzony dla
beatów DJ Premier`a. Summer Knights pokazało,
że na legalny debiut jest jeszcze nie
gotowy. Jeśli popracuje jeszcze nad flow i wyrówna formę może legale przynajmie
nawiąże do Illmatic`a . Być może
trochę przesadziłem. Ale podobieństwa między legendą NY a młodym kotem są
jednak słyszalne. Inny ciekawy MC- Dizzy
Wright będący w świetnej formie w ostatnim czasie. Mixtape The Golden Era to jedno z lepszych wydawnictw spora mainstreamu w USA
w ostatnich miesiącach. Warto czekać na kolejne produkcje…
Wow. Trochę się tego uzbierało.
Nie wszystkim raperom którzy trafili do Freshmanów warto poświęcić kilka zdań.
Ominąłem kilka znanych ksywek jak między innymi Logic który brzmi dla mnie
wciąż jak słabsza wersja Drake`a, Big Sean- wciąż niewyraźny, Meek Mil na
którego panuje wielki Hype obecnie, dla mnie koleś kompletnie meczący, sorry. członek
ekipy Slaughterhouse czyli Crooked I, Ace Hood który nieco przypomniał o sobie
w poprzednim roku, ciekawy ale jakoś nigdy na dłużej nie wpadający w playlistę
Freddie Gibbs, równy Wale czy też Curren$y który powinien w obecnej chwili być co
najmniej level up.
Z tego rocznych freshów ciężko wybrać
tego który narobi największy szum. Chance The Rapper? Być może. Zaryzykuje
stwierdzeniem, że będzie to mimo wszystko najsłabsza ekipa.Jak na początku napisałem sama obecność na Freshmanach to nie wszystko. Tacy gracze rap gry jak A$AP ROCKY czy też Tyler, The Creator nie niezlizani uznania przez gremium magazynu XXL a na fame osiągneli. Czas pokaże gdzie dojdą tegoroczne koty...
Subiektywny TOP Freshman XXL Magazine (z wyłączeniem
tegorocznych wyborów:
1 Kendrick Lamar
1 Kendrick Lamar
2 J. Cole
3 Schoolboy
Q
4 Big K.I.R.T.
5 MGK
6 Joey Bada$$
7 Danny Brown
8 Macklemore
9 Yelawolf
10 Action Bronson
krzywa krooopa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz