sobota, 25 października 2014

Raport z miasta małp..... czyli recenzja LJ Karwel- Niepotrzebne skreślić

Na „Żbikach” Mesa słychać było kto tutaj od lat okupuje scenę. Rok później, różnice nie biją już tak po uszach. Kuba Knap udowodnił, że jest gotowy na debiut. LJ Karwel? Emanujący chaosem, frapującą mozaiką lęków, a przede wszystkim skillsami, szybko zajął kolejkę na swoje „5 minut”. Tegoroczne pozycje od Alkopoligamii to wysoko zawieszona poprzeczka. Najbardziej nieobliczalny „Rookie” tegorocznego rozdania da radę?
Skoro zacząłem od „The Dynasty” w wydaniu szefa Alkopoligami, to wbrew obiegowej opinii, nie „Podniebny kot”, a „Eljot” zaintrygował najbardziej. Balansujący na pograniczu emocjonalnego wypalenia, ekshibicjonizmu, niespokojnych wersów ale i momentami przeciętności, Karwel udowodnił, że jako jeden z niewielu młodych nie brzmi jak zlepek nijakich kserokopii. W krainie „młodej Alkopoligami” LJ błyszczał błyskotliwym flow, przyciągającymi uwagę wersami i co najważniejsze- pierwiastkiem charyzmy. Kolejny młody, niepokorny, zdolny raper w dodatku debiutujący pod skrzydłami Mesa? Casus kolegi z wytwórni dobrym omenem. Knap ze swoim pełnoprawnym LP zaliczył „kontrolowany” debiut, udany, a zarazem w znacznym stopniu przewidywalny. Z kolei, bezbarwny początek z mainstreamem to ostatnia rzecz jakiej bym się spodziewał po pierwszym legalu Karwela.
Zgodnie z przyjętą w Alko formułą, udział na produkcjach labelu, mixtape, a następnie awans do „Ekstraklasy”, LJ Karwel zdążył okrzepnąć w swojej brudnej aurze. W przeciwieństwie do filmowej inspiracji- oponenta James`a Bonda z „Jutro nie umiera nigdy”. Rap Karwela to nie opium dla ludu, który dobrze by się przyjęł na scenie i był pożywką dla młodocianych słuchaczy przepychających się w złotych myślał z filozofii spod budki z piwem niedojrzałych MC.
Podchodząc do tego albumu, mając jeszcze w głowie wersy Mesa z otwarcia „Żbików” o reprezentancie „miasta małp” wpadłem w mały dysonans. Bo i bardziej trzęsący podziemiem raperzy ginęli w realiach dużej sceny i przy dość klarownej, a jednocześnie chaotycznej stylistyce czy aby LJ nie przytłoczy bagażem doświadczeń i swoich ciemnych faz. Single jakby na pół gwizdka, niby przyciągające uwagę ale w opowieściach o rodzinnym mieście, stosunku do dawnych znajomych mało było tego Krzyśka który intrygował szczerością. Nieprzewidywalny, autentyczny, z niedostatkami w nawijce, nie brzmiący jak ubrany w nie pasujący kostium pozer, takiego Karwela chciałem usłyszeć na pierwszym LP i się nie zawiodłem.
Brzmi to banalnie ale ten styl ma swój klimat. Już po pierwszych kawałkach słychać było, że Karwel odrobił lekcję. Wchodzący na bity jak doświadczony wyga, przykuwający uwagę i w pełni wykorzystujący swoje mocne strony: błyskotliwe linijki, wyraziste flow, udane follow up`y jak:”Detox? To jak płytą Dre, nigdy nie wyjdzie”, zgrabne punchlines. Emanująca w każdym kawałku pewność siebie, sprawne posługiwanie się flow, przemycanie emocji, przeciąganie końcówek słów, przyspieszenia, trochę starej szkoły, sporo Alkopoligami.
Emocjonalnie „Eljot” nawija bez skrupułów. Oszczędzając nam martyrologicznych wywodów, płytkich frazesów przybitych życiem dwudziestoparolatków. Niemalże wzorowo poprowadzone story w „Nie ważne” gdzie bez ogródek i koloryzowania wciąga w swój świat, dialog w „Mój hero”z idealnie wpisującą się w klimat Ryfa Ri, przyziemne ale i pełne melancholi „Od początku”, są emocje, są nurtujące linijki. Kupuje w pełni te wszystkie zapędy w ciemne rewiry. Wszelkie ciężkie przejawy ekshibicjonizmu, groźnie brzmiące wrzynania, mocne deklaracje czy też momentami pojawiający się czarny humor. Wszystko w odpowiednich proporcjach i w pełni adekwatne, pasujące do całości. Tekstowo wciąż brakuje nieco do elity, choć nie jest źle: „Prawdziwych przyjaciół nie da Ci super-net. Tak jak prawdziwych przyjaciół nie da Ci Mark Zuckerberg. Masz tak? Chyba nie, gdy widzę Cię co dzień online”. Zdolności liryczne szczególnie rzucają się w chwilach wylewnej szczerości: „Nigdy nie chciałem, żebyś porównała mnie do ojca, wstydziłem się jeść, bo nie dawałem ani grosza wtedy, lecz zawsze dzwoniłaś na obiad”, choć o swoim życiu opowiada za pomocą prostych środków to ciężar emocji załatwia sprawę.
Mimo podejmowania ciężkich tematów, legalny debiut to nie pozycja dobijająca, wpisująca się w jesienny krajobraz. W nieco „Karwelowskim”, a może w iście Alko-stylu luźny track „Zdolna półka”, singlowe „Małpie miasto” z szybko wpadającym refrenem i ciekawymi wersami bądź „Sąsiedzi” szybko wkręcające w historię Karwela. Nie zawsze jest jednak kolorowo, „Nienawidzę ludzi” w którym refren usypia. Problem usypiania pojawia się również momentami pod koniec krążka, gdzie mniej „bolesne” dla autora wersy tracą na mocy.
Za dobrym rapem Karwela idą w parze równie dobre produkcje. Pierwsze skrzypce wiedzie Dar-O, klimatyczna produkcja w „Nie ważne” lub Wu-Tangowy „Tony” z mocnymi basami i rasowym, trueschoolowym bitem. Równie wyraźna obecność zaznaczył Stendhal Syndrome, szczególnie produkcje „Twój hero” i „Zdolna półka” zasługują na uznanie. Swoje trzy grosze wtrącił również Szogun, z motywem riffów gitarowych i rytmiki basów w „Nienawidzę ludzi”.
Już na „Żbikach” LJ Karwel był jedną nogą w „dojrzałej sekcji” Alkopoligami. Rok później, jego obecność jest bezdyskusyjna. Okrzepnięty i mam wrażenie, że silniejszych psychicznie LJ Karwel udowadnia, że Mes nie mylił się w postrzeganiu rapera z Moniek. O „Eljocie” można napisać wiele, postać równie barwa jak jego rap. Jednak ani flow, ani wybitne pióro, skillsów bród, a bijąca z głośników charyzma wyróżnia go z tłumu. Co prawda, „Niepotrzebne skreślić” nie jest wolne od słabszych momentów i najprawdopodobniej nie rozłoży 2014 roku na łopatki. Statusu „Rookie of The Year” zapewne również nie będzie, te honory skradnie kolega z labelu.
Młodość ma swoje prawa. Grunt, że gdzieś obok pewności siebie, talentu, odwagi jest serce do rapu i spora dawka charyzmy. Nie dając się zwieść pozorom z okładki, LJ Karwel to nie czarny charakter, hero z miast małp, prawdziwy, zdolny który jeszcze nieźle namiesza na scenie.


Ocena: 8/10
Krzywa kroopa
Pozdo
PS, wkrótce recenzja Gedz-NNJL 
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz