To
dziś! Obok Walentynek, drugi dzień w roku zdominowany przez żeńskie
lobby, mafię kwiatową, producentów czekoladek i wszelkich
gównianych i niepotrzebnych nikomu gadżetów. 8 marca to dzień gdy
z czystym sumieniem można ustąpić kobietom, także miejsca w
odtwarzaczu. Subiektywny przegląd kobiecego rapu gdzie słowa pussy,
bitch wymawiane są w innym kontekście.Więc Panowie, celebrujcie ten dzień lub szykujcie się na najgorsze...
Missy Elliot- Gossip
Folks. Prawdopodobnie
najbardziej rozpoznawalna raperka na globie. Nie bez przyczyny.
M.I.A.- Bad girls. Jej
wejście w mainstream wywołało niemałe zamieszanie. I jak to bywa
w przypadku kobiet ciąża spowolniła rozwój artystki.
Lauryn Hill- Doo-Wop
(That Thing). Jeden z
najlepszych głosów w historii czarnej muzyki. Niestety, nie do
końca wykorzystany.
Santigold- Creator.
Jeszcze jako Santogold
zachwyciła ciekawą barwą ale i również niebanalnym zmysłem
muzycznym. Szkoda, że pieluchy i domowe pielesze podcięły skrzydła
utalentowanej reprezentantce Filadelfii.
Queen Latifah-
U.N.I.T.Y. . Jedna z niewielu
artystek która potrafi w okamgnieniu porwać.
Nicki Minaj- Only feat.
Drake, Chris Brown, Lil Wayne. Mam
słabość do (byłej?) reprezentantki Cash Money. Choć nie kupuje
jej komercyjnej koncepcji rapu to doceniam wysokie umiejętności.
Foxy Brown- Oh Yeah.
"What's Beef?"
Beef is when bitches think it's sweet. See y'all frontin in the
streets and let my gat meet ya.
Tyle w temacie...
Lil Mama-Lip Gloss.
Przedrostek „Lil” w ksywie
teoretycznie pomaga w zdobyciu popularności. Ładna buzia również...
Dynasty- Street Music.
Bit od Premo? To wiele
tłumaczy...
Alicia Keys- Fallin.
Alicia z początków wielkiej kariery miała w sobie coś
wyjątkowego. Teraz to jedna z wielu wokalistek. Szkoda
Lil Kim- Mr.Cheeks-
The Jump Off. W składzie
Junior M.A.F.I.A. była wizualną atrakcją, jednak członkostwo w
tak zacnej ekipie nie było przypadkowe..
Ashanti- Only You.
Uwodzi głosem niczym rasowa Vamp. Ok, to popik który nie powoduje
odruchów wymiotnych. I jeszcze ten bit...
Angel Hanze- Werkin
Girls. Raperka która na dłuższą
metę staje się cholernie monotonna. Ale na „szybki numerek”
całkiem ok opcja.
Aaliyah- More Than A
Women. Głos który intrygował
i zawrotna kariera brutalnie zatrzymana...
Erykah Badu- On&On.
Pierwsza Dama tego zestawienia?
Jedno jest pewne, ten talent nie pochodzi z ziemi.
Iggy Azalea- Pussy.
Nie będę się znęcał na
raperką z Australii. Co prawda, ostatnie miesiące dały Iggy
komercyjny sukces lecz również zaprocentowały zmożoną falą
hejtingu, nie bez powodu samej zainteresowanej. Trzeba przyznać, że
początki miała obiecujące.
The Lady of Rage-
AfroPuffs. Co by nie było-
Klasyka. Ziomalka Snoopa potrafi zabujać.
Gavlyn- Gulity
Pleasure. Parę miesięcy temu
ta ksywa padała często. Trochę nad wyraz choć mogę się mylić.
Beyonce- Crazy In Love
feat. Jay-Z. Nie ma co ukrywać.
Tej Pani nie mogło zabraknąć.
Eve- Who`s That Girl?–
Zawodniczka której forma jest
klasyczną sinusoidą. Można jej odpuścić kilka słabszych numerów
i złych muzycznych wyborów.
Azaelia Banks-
Liquorice. Kolejna postać
budząca skrajne odczucia. Dużo lepiej się ją ogląda niż słucha,
przynajmniej tak jest w moim przypadku.
Jhene Aiko- Wading. Aksamitny głos, wyjątkowa uroda, zmysł do właściwych wyborów muzycznych. Czego chcieć więcej?
Jhene Aiko- Wading. Aksamitny głos, wyjątkowa uroda, zmysł do właściwych wyborów muzycznych. Czego chcieć więcej?
Pozdro
Krzywa Krooopa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz