środa, 25 marca 2015

„Parszywa siódemka”.... czyli najbardziej niedocenieni raperzy w Polsce vol.1


Długo nie mogłem strawić niszowej pozycji kilku ekip jak choćby Dwa Sławy bądź Rasmentalism. W zasadzie rap gra jest jak korporacja z logiem koniczynki- hierarchia z dupy wzięta. Popularność nie ma nic wspólnego ze skillsami- banał. Ale jeszcze większym banałem jest podochodzeniu do polskiego rapu jak do jednej, wielkiej kserokopiarki gdzie opcje kopiuj/wklej są popularne jak żubr w puszczy i na tyłach osiedlowych sklepów. Scena jak niemal wszystko w życiu (jeszcze większy banał) ma swoje słabe i mocne strony. Także graczy które ciągną tą kulturę za ucho do przodu i tych którzy obniżają rangę. Ale dziś o tych którzy na majku zostawiają siebie, pasję, zdrowie, a zasłużonego fame`u.... no właśnie.

Jeżozwierz- Oj Jeżu, Jeżu, Panie Jeżu. Po „Panu Kolczastym” liczyłem, że brama do Ekstraklasy została właśnie „wyjebana w kosmos”. Kosmosu nie ma, za to jest brud, bezkompromisowa nawijka, charakterystyczne flow, stylówką którą można by obdarzyć gromadkę raperów z pewnej dużej wytwórni. Stołeczny MC chyba już na stałe wdarł się do annałów undergroundu. Co prawda, nie wróże Jeżowi rychłego końca kariery. Sam liczę na nowe projekty lecz Jeżozwierz to taki typ co nigdy brokatem błyszczeć nie będzie i nigdy mainstream go nie porwie. Na szczęście.

Wyga- W moim prywatnym TOP10 krajowych nawijaczy zakotwiczył na stałe ostatnią solówką. Trochę czasu minęło, nowy album w nowej wytwórni, z lepszą promocją może zaowocować zasłużonym, większym zainteresowaniem. No właśnie, jedynie może. Wyga jak sama ksywka wskazuje to taki zawodnik który potrafi skraść kawałek niemal każdemu na scenie, subtelnie z wrodzoną zadziornością potrafi bawić się bitem, przyspieszać jak bolid F1 lub zwalniać nie tracąc na mocy. Brak słabych stron więc skąd ta niska popularność?

Ńemy- Niedawno Kękę na FB napisał o reprezentancie Sierpca: „Wydaję mi się że ten gość jest artystą. Ja jestem raperem On jest artystą”. Z Ńemy`m jest jak niemal z każdym pionierem. Nie doceniony w czasach gdy tworzył by odkryć ścieżki dla innych, którzy pod cudzym sztandarem zbiorą plony. No cóż, life is bitch. Ale to za mało, producent niebywale zdolny choć z newschoolem za pan brat to klasyka tętni w żyłach. Ale nie o beatmakerach mowa tutaj. Techniczny kot, zdolny tekściarz, szybko wkręcający się do głowy. Debiutanckie „Ń” to solidna wizytówka najmocniejszych stron Marcina Niemczyka, ale nie pokazująca w pełni potencjału. W moim odczuciu, kompletnie niedoceniony materiał jak i jego autor. Shame on Nigga...

Flint- Sam nie wiem co sprawiło, że Flint nie jest jedną z najbardziej gorących ksywek. Ksywek która by rozgrzewała klawisze hejterów i zbierała zasłużone propsy u ogarniętych fanów. Rymów przesyt- zgadza się, ucho do bitów- z tym to nie zawsze bywało dobrze, ale ostatnio jest się czym jarać, flow agresywnie zwracające uwagę słuchacza, talent do pisania, czego chcieć więcej? Jako Czarny Charakter przekonywał, że jest kompletny już jako Zła Sława groził, że woli rozwalić się furą niż przeżyć klapę z nowym albumem. Pewności siebie i wyrazistości reprezentantowi Koka Beats odmówić nie można, skillsów tym bardziej.

Laikkie1- Jeden z najbardziej hejtowanych raperów znad Wisły. Jeden z niewielu graczy który w tej kulturze nie uznaje wszelkich przejawów konformizmu i kolesiostwa. Lirycznie- kot, swymi wersami potrafi obnażyć słabość polskiego rapu. Flow może i nieczystością często afirmowane ale swą techniką raper z Bogatyni wszystko nadrabia.

Sarius- Widzę w nim czołowego rapera najbliżej dekady. Kogoś kto porwie tłum. Choć obecnie, ten młody, zdolny raper z Częstochowy jest raczej pozycją znaną wytrawnym znawcą gatunku, a masy w sporym odsetku nie skumały fenomenu tego gracza. O ile pierwszy legal był spokojnym wejściem na scenę to drugim krążkiem Sarius wyraźnie wskazuje co znaczy nowa szkoła rapu.

Vixen – Ostatni krążek to jedno z największych zaskoczeń polskiego rapu. Były już reprezentant RPS Enterteyment puścił lejce, bardziej szalony niż spokojny, jak drink Jamesa Bonda wstrząśnięty niezmieszany. Na swych bitach groźny jak Luis Suarez w polu karnym. Rzuca metaforami bez kontroli, a swym flow udowadnia, że może nawinąć pod niemal wszystko. Talent do budowania intrygujących wizji, plastycznych obrazów może zagwarantować palę pierwszeństwa wśród rodzimych wizjonerów.


Pozdro
Krzywa Krooopa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz