czwartek, 26 czerwca 2014

G-Unit powraca. Po co?


Sezon ogórkowy w rapie trwa w najlepsze. Wakacje niemal każdego roku powodują że nowości płytowe są rzadsze niż obniżki w cenach paliw. Czekając na nowy materiał od Ab-Soul, sprawdzając wieści ze świata hip-hopu zatęskniłem się za jesiennym wiatrem który zazwyczaj niesie ze sobą bogaty kufer świeżego rapu. Skoro w nowościach jest przestój to na krzywej kroopie dzisiaj luźny wpis.
Rok 2014 będzie jednym z najbardziej obfitych w twórczości popularnej „połówki dolara”. Całkiem niedawno fan rapu w kraju nad Wisłą obserwował komedię zwaną „50 Cent w DDTVN”. O tej marnej akcji pisać nie warto, bo to suchar z przeterminowaną datą ważności. Powrót Fifty`ego na scenę z nowym wydawnictwem nie powalił na kolana ale i wpadki roku też nie ma. 4 miejsce na liście Billboard to co najmniej przyzwoity debiut, recenzje również „ok” i cała atmosfera wokół Curtisa jakby przyjazna. Animal Ambition ma być jedynie przystawką do dania głównego czyli- Street King Immortal. Jednak na długo oczekiwanym krążku rok 2014 dla 50 Centa się nie kończy. Kolejny krążek G-Unit to zaskoczenie. Bo całkiem niedawno Curtis głośno wypowiadał się o swoich kompanach z grupy, w sposób negatywny oczywiście. Rok temu, 50 Cent obawiał się powrotu grupy. Jego zdanie, powrót G-Unit oznaczałby nic więcej jak przywrócenie starych konfliktów. Każdy może sobie dopisać w myślach także korzyści finansowe jakie niosłaby (niesie) taka akcja. Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, nie dlatego, że w świadomości społecznej wpisało się w to kategorie- „pech”, ale dlatego, że zupełnie inna woda płynie w tej rzece.
Chrześcijańskie przebaczenie, dojrzałość, ekonomiczna kalkulacja, naturalna kolejność rzeczy? Nie zawsze Fifty błyszczał wiarygodnością i w tym rzecz. Czy powrót ekipy jest w zgodzie z tym co Curtis kilkukrotnie nawijał?
Sama postać 50 Centa ma kilka zastanawiających elementów. Jako Boo Boo- Fifty trudził się handlem narkotyki. Już jako- 50 Cent marzył o skrojeniu bogactw Jay-Z czy też Timbalanda, tak hajs zawsze był w centrum uwagi- nic nowego. Ksywka chwytliwa lecz nie swoja, zdaniem autorów biografii rapera, Curtis przypisał sobie życiorys Kelvina Martina- króla dilerów z Front Green na Brooklynie. Prężna działalność Martin zakończyła śmierć od 23 kul, a Fifty mógł przypisać sobie łatkę „bad boya” z cudzymi, barwnymi historiami. Podczas wymiany ciosów, kilkakrotnie Curtis również został wypunktowany z przeszłości. Od debiutu który zaowocował w klasyk, 50 Cent stał się głównie MC od beefów, na czym ucierpiały jego solowe projekty, często obniżające miejsce w hierarchii lidera G-Unit. O samych beefach z „połówką dolara” można by napisać prace magisterską. Najwięcej działo się podczas starć z był kompanem- The Game. Od Rick`a Rossa także wyszło kilka pocisków, a powodem była zła mimika 50 Centa skierowana do rapera z Miami. Ale jak stwierdził zacny The Game, to raper z NY wygrał beef.
Wracając do sedna sprawy. G-Unit niezależnie od poziomu nowego albumu pozostaną jedynie ekipą gdzie 50 Cent dogrywa wersy. Reszta składu rap gry nie zawojowała. Przy obecnej płodności autora Animal Ambition można spodziewać się, że nowy krążek grupy będzie jedynie odcięciem kuponów. Na wcześniejszych krążkach grupy „szału” nie było. Koledzy z mniejszym fame`m od 50 Centa nie wybili się na wspólnych produkcjach. Solowe projekty? Także świata nie zawojowały. Recenzję również dalekie były od ideału. Awantura z były członkiem, wcześniej wspominanym- The Game sprawiła, że hasło: G-Unot zapadała na dłużej. Samo powstanie grypy jawi się bardziej jako konsekwentne wykorzystanie 5 minut. Skillsy członków grupy to nie annały rapu w XXI wieku, może i pomogły w komercyjnym sukcesie ale w zasadzie na tym się skończyło...
Abstrahując od tego czy nowy album G-Unit zamiesza na scenie czy też nie, można spodziewać się że o Fifty`m i jego kompanach będzie głośno w drugiej połowie 2014 roku. Czy po paru latach ciszy, powrót na stare śmieci to nic więcej jak wyciąganie ręki w stronę bankomatu? Zobaczymy. Pierwsze tracki z nowego albumu co najmniej przyzwoite. Remix tracka Drake`a- "0-100" bądź "Nah I`m Talkin Bout" również zapowida materiał wart sprawdzenia. 50 Cent z krążkiem Steet King Immortal wraca 16 września, na ten sam dzień przyoada premiera kolejnego materiału w dyskografii The Game- Blood Money La Familia. W pierwszym promo singlu wyjątkowo brakuje zaczepek w stronę Fifty`ego , a wręcz przeciwnie. Koniec całej lawiny wzajemnych zaczepek? Wątpię. 
 
Mundial potrwa jeszcze trochę, wprawdzie Luis Suarez nikogo nie pogryzie, FIFA wydała skuteczną, czasową kastrację. Nie jeden karny z kosmosu, nie jedna kartka z niczego na brazylijskich boiska padnie więc i czekanie na nowości wydawnicze dłużyć się nie będzie. Byle do kolejnej recenzji.



Krzywa kroopa
Pozdrawiam 



 

1 komentarz:

  1. na pewno mecze skutecznie odwrócą uwagę od czekania na kolejną płytę

    OdpowiedzUsuń