Sezon ogórkowy w
rapie trwa w najlepsze. Wakacje niemal każdego roku powodują że
nowości płytowe są rzadsze niż obniżki w cenach paliw. Czekając
na nowy materiał od Ab-Soul, sprawdzając wieści ze świata
hip-hopu zatęskniłem się za jesiennym wiatrem który zazwyczaj
niesie ze sobą bogaty kufer świeżego rapu. Skoro w nowościach
jest przestój to na krzywej kroopie dzisiaj luźny wpis.
Rok 2014 będzie jednym
z najbardziej obfitych w twórczości popularnej „połówki
dolara”. Całkiem niedawno fan rapu w kraju nad Wisłą obserwował
komedię zwaną „50 Cent w DDTVN”. O tej marnej akcji pisać nie
warto, bo to suchar z przeterminowaną datą ważności. Powrót
Fifty`ego na scenę z nowym wydawnictwem nie powalił na kolana ale i
wpadki roku też nie ma. 4 miejsce na liście Billboard to co
najmniej przyzwoity debiut, recenzje również „ok” i cała
atmosfera wokół Curtisa jakby przyjazna. Animal Ambition ma
być jedynie przystawką do dania głównego czyli- Street
King Immortal. Jednak
na długo oczekiwanym krążku rok 2014 dla 50 Centa się nie kończy.
Kolejny krążek G-Unit to zaskoczenie. Bo całkiem niedawno Curtis
głośno wypowiadał się o swoich kompanach z grupy, w sposób
negatywny oczywiście. Rok temu, 50 Cent obawiał się powrotu grupy.
Jego zdanie, powrót G-Unit oznaczałby nic więcej jak przywrócenie
starych konfliktów. Każdy może sobie dopisać w myślach także
korzyści finansowe jakie niosłaby (niesie) taka akcja. Podobno nie
wchodzi się dwa
razy do tej samej rzeki,
nie dlatego, że w świadomości społecznej wpisało się w to
kategorie- „pech”, ale dlatego, że zupełnie inna woda płynie w
tej rzece.
Chrześcijańskie przebaczenie, dojrzałość, ekonomiczna
kalkulacja, naturalna kolejność rzeczy? Nie zawsze Fifty błyszczał
wiarygodnością i w tym rzecz. Czy powrót ekipy jest w zgodzie z
tym co Curtis kilkukrotnie nawijał?
Sama postać 50 Centa ma kilka zastanawiających elementów. Jako
Boo Boo- Fifty trudził się handlem narkotyki. Już jako- 50 Cent
marzył o skrojeniu bogactw Jay-Z czy też Timbalanda, tak hajs
zawsze był w centrum uwagi- nic nowego. Ksywka chwytliwa lecz nie
swoja, zdaniem autorów biografii rapera, Curtis przypisał sobie
życiorys Kelvina Martina- króla dilerów z Front Green na
Brooklynie. Prężna działalność Martin zakończyła śmierć od
23 kul, a Fifty mógł przypisać sobie łatkę „bad boya”
z cudzymi, barwnymi historiami. Podczas wymiany ciosów, kilkakrotnie
Curtis również został wypunktowany z przeszłości. Od debiutu
który zaowocował w klasyk, 50 Cent stał się głównie MC od
beefów, na czym ucierpiały jego solowe projekty, często obniżające
miejsce w hierarchii lidera G-Unit. O samych beefach z „połówką
dolara” można by napisać prace magisterską. Najwięcej działo
się podczas starć z był kompanem- The Game. Od Rick`a Rossa także
wyszło kilka pocisków, a powodem była zła mimika 50 Centa
skierowana do rapera z Miami. Ale jak stwierdził zacny The Game, to
raper z NY wygrał beef.
Wracając
do sedna sprawy. G-Unit niezależnie od poziomu nowego albumu
pozostaną jedynie ekipą gdzie 50 Cent dogrywa wersy. Reszta składu
rap gry nie zawojowała. Przy obecnej płodności autora Animal
Ambition
można spodziewać się, że nowy krążek grupy będzie jedynie
odcięciem kuponów. Na wcześniejszych krążkach grupy „szału”
nie było. Koledzy z mniejszym fame`m od 50 Centa nie wybili się na
wspólnych produkcjach. Solowe projekty? Także świata nie
zawojowały. Recenzję również dalekie były od ideału. Awantura z
były członkiem, wcześniej wspominanym- The Game sprawiła, że
hasło: G-Unot zapadała na dłużej. Samo
powstanie grypy jawi się bardziej jako konsekwentne wykorzystanie 5
minut. Skillsy członków grupy
to nie annały rapu w XXI wieku, może i pomogły w komercyjnym
sukcesie ale w zasadzie na tym się skończyło...
Abstrahując
od tego czy nowy album G-Unit zamiesza na scenie czy też nie, można
spodziewać się że o Fifty`m i jego kompanach będzie głośno w
drugiej połowie 2014 roku. Czy po paru latach ciszy, powrót na
stare śmieci to nic więcej jak wyciąganie ręki w stronę
bankomatu? Zobaczymy. Pierwsze tracki z nowego albumu co najmniej przyzwoite. Remix tracka Drake`a- "0-100" bądź "Nah I`m Talkin Bout" również zapowida materiał wart sprawdzenia. 50 Cent z krążkiem Steet King Immortal
wraca 16 września, na ten sam dzień przyoada premiera kolejnego
materiału w dyskografii The Game- Blood Money La Familia. W
pierwszym promo singlu wyjątkowo brakuje zaczepek w stronę
Fifty`ego , a wręcz przeciwnie. Koniec całej lawiny wzajemnych
zaczepek? Wątpię.
Mundial potrwa jeszcze trochę, wprawdzie Luis Suarez nikogo nie
pogryzie, FIFA wydała skuteczną, czasową kastrację. Nie jeden
karny z kosmosu, nie jedna kartka z niczego na brazylijskich boiska
padnie więc i czekanie na nowości wydawnicze dłużyć się nie
będzie. Byle do kolejnej recenzji.
Krzywa
kroopa
Pozdrawiam
na pewno mecze skutecznie odwrócą uwagę od czekania na kolejną płytę
OdpowiedzUsuń